OJCIEC KOLBE RZUCA NAM WYZWANIE I STAWIA NAM PYTANIA
luty 2020
luty 2020
„Minęło zaledwie trzydzieści lat od tego dnia, wigilii Wniebowzięcia, kiedy to Ojciec Kolbe, jedyny ocalały z całej grupy, skazany na śmierć z głodu i pragnienia, został zabity zastrzykiem z fenolu. Jego ciało zostało spalone, podobnie jak miliony innych ciał, w jednym z krematoriów, które dniem i nocą dymiły w obozie Auschwitz. W ten sposób spełniało się pragnienie wyrażane wielokrotnie: Chciałbym, aby moje prochy zostały rozrzucone na cztery strony świata. Nie spodziewał się, że to pragnienie spełni się tak dosłownie; nie mógł też przypuszczać, że to jego pokorne pragnienie, zamiast sprawić, że zniknie bez śladu, sprawi że na jego osobie skupi się uwaga Kościoła powszechnego. Rzadko kiedy fama świętości była tak jednomyślna.
… Śmierć Ojca Maksymiliana nastąpiła w epoce przemocy i pogardy, gdy człowiek uważany był za robota i traktowany gorzej niż niewolnik… Ci, którzy przeżyli ten okres, wiedzą dobrze, do jakiego stopnia, pod władzą reżimu totalitarnego osoba ludzka była deprecjonowana, upokarzana, wyszydzana. W tym zatrutym środowisku rozprzestrzeniała się jedynie nienawiść. Jeden z byłych więźniów powiedział: Nienawidzę wszystkich, ponieważ nauczono mnie nienawidzić. Wydaje się to czymś niesłychanym, lecz świadectwa wielu osób potwierdzają to, Maksymilian Kolbe ignorował nienawiść. W więzieniu na warszawskim Pawiaku i za kolczastymi drutami Auschwitz tym samym spojrzeniem ogarniał zarówno katów, jak i ofiary.
Ten człowiek, oznakowany zwykłym numerem: 16670, osiągnął najtrudniejsze zwycięstwo, zwycięstwo miłości, która rozgrzesza i przebacza. W piekielnym kręgu Auschwitz, sercem rozpalonym miłością złamał dialektykę nienawiści i piekielna nienawiść od razu została egzorcyzmowana. MIŁOŚĆ BYŁA SILNIEJSZA NIŻ ŚMIERĆ. Czyż jego świadectwo nie jest wstrząsająco aktualne w epoce rozdartej i podzielonej miłości? Wielu jest dzisiaj takich, których miłość braterska uwarunkowana jest rasą, narodowością, ideologią”.
(Karol Wojtyła, Konferencja w biurze prasowym Watykanu, 14 października 1971)
17 lutego przypada 79. rocznica drugiego aresztowania Ojca Kolbego i osadzenia go w więzieniu na warszawskim Pawiaku. Został zamknięty w celi nr 103 wraz z innymi więźniami, których podtrzymywał na duchu zachęcając ich do ufności, nadziei i modlitwy. Świadkowie opowiadają, że przed Wielkanocą głosił rekolekcje i spowiadał. Pawiak był początkiem drogi, która doprowadziła go do męczeństwa z miłości w Auschwitz.
Z Harmęż będziemy jednoczyć się z uczestnikami licznych uroczystości, które będą się odbywać w Niepokalanowie i w Warszawie. Będziemy przeżywać czuwanie modlitewne, podczas którego przypomnimy świadectwo wiary, które Ojciec Kolbe złożył w więzieniu, kiedy to po trzykroć wyznał, że wierzy w Ukrzyżowanego, pomimo ciosów w twarz, jakie mu zadano. Ponownie odczytamy listy, które napisał z Pawiaka do współbraci. „Pozwólmy się wszyscy Niepokalanej coraz doskonalej prowadzić, gdziekolwiek i jakkolwiek Ona nas chce postawić, aby przez dobre spełnianie naszych obowiązków przyczynić się do tego, aby dla Jej miłości wszystkie dusze zostały pozyskane” (PMK 838).
rozważanie na luty 2020